środa, 17 maja 2017

Dwa błędy popełniane przez zwolenników zdrowej żywności.

Pierwotnie chciałem napisać dwie recenzję -  jednego filmu i jednej książki. Zarówno film i książka są dosyć znane, więc moje recenzje nie wniosły by żadnej nowej treści. Postanowiłem skupić się więc na  błędach w nich popełnionych, nie wspominając ich tytułów.

Historia powstania pierwszej książki to zmiana stylu żywienia dzieci przez matkę. Przełożyło się to na znaczną poprawę zdrowia, w przeciwieństwie do wcześniejszych wizyt lekarskich. W związku z tym powstała książka opisująca najczęstsze problemy z chemią na żywieniu. Jako że najwięcej dodatków jest w daniach gotowych (muszą zawierać choćby konserwanty), a najzdrowiej jest jeść dania świeżo przygotowane,  książka zawiera również przepisy kulinarne.

Gdyby książka omawiała tylko 10-12 najbardziej szkodliwych substancji, dodatkowo zawierając zbiór przepisów kulinarnych to wyszła by bardzo dobra książka. Niestety również zawiera tabelki z różnymi substancjami (kilkanaście słodzików, kilkanaście barwników itd...) z ich ocenami. Oceny są "+", "-" i "?" - bez żadnego objaśnienia, za to z błędami. Np. zauważyłem, że w zamiennikach cukru jako bezpieczny dodatek jest wpisana fruktoza, często krytykowana przez wielu badaczy. W ten sposób autorka popełniła podstawowy błąd - pisząc za dużo z pozycji eksperta, bez wyjaśnień, powoduje że cała książka staje się nie wiarygodna, niezależnie od dużej dawki informacji które faktycznie zawiera.

Drugi błąd został przedstawiony w filmie dokumentalnym. W filmie rolnictwo ekologiczne (cudowne i bez wa) jest przedstawione rolnictwu chemicznemu (złemu, trującemu). Dla autora np. ekologiczne wino nie bęzie szkodzić na wątrobę, ekologiczny szczaw na nerki. Tylko kontakt z zakładem chemicznym szkodzi, niezależnie od tego co jest w nim produkowane.

Autor wykorzystuje cały arsenał propagandy aby na siłę przekonać odbiorców do swojej tezy. Z jednej strony czarno-białe obrazki matki płaczącej, że jej dziecko zachorowało na raka, czy idącej potem chorej dziewczynki, z drugiej strony kolorowe obrazki uśmiechniętych dzieci zbierające rzodkiewki w przyszkolnym ogródku. Dzieci pielące grządkę jako dowód, że rolnictwo ekologiczne może wyżywić ziemię. Podane przykłady substancji trujących Exx - powoduje X,Y,Z - bez jakiegokolwiek odniesienia do badań, czy źródeł informacji. Podane są statystyki zachorowalności - które po sprawdzeniu są wyrwane z kontekstu, przedstawione w innym świetle lub fałszywe. Całość w tonie my dobrzy, oni źli - brakuje tylko dzieci wręczających kwiaty wielkiemu przywódcy.

W tym przypadku próba udowodnienia tezy na siłę, bez zachowania obiektywizmu powoduje odwrotny skutek. Po obejrzeniu filmu do końca aż się ma ochotę pójść do fast-foodu i jedzenie popić napojem 0 z dużą dawką aspartamu. Szkoda - gdyby autor skupił się na przedstawieniu eksperymentu w którym zmienia się żywienie i edukację dzieci i uczy je zasad zdrowego żywienia, mógłby wyjść na prawdę dobry film.

Te dwa błędy - robienie z siebie specjalisty i eksperta oraz chęć udowodnienia swojej racji bez wzięcia argumentów drugiej strony niweczy często starania osób chcących dobrze i faktycznie mających często rację. Lepiej pokazać mniej ale w sposób przekonywujący niż starać się być ekspertem od wszystkiego. Lepiej przedstawić kilka argumentów za i przeciw i pozwolić czytelnikowi wybrać niż robić film o "wrogach ludu" - jak za czasów najlepszej propagandy.

Już dziś zapraszam za tydzień na recenzje filmu który pokaże, że można do sprawy podejść inaczej. Zapraszam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz